Szafa w pigułce

Moje drogie Panie to już dwa tygodnie za mną. Dwa tygodnie zarówno słodkiego lenistwa jak i porządkowania swojego życia. Łatwo nie było – dokonanie wyboru, co zostaje a czego się pozbywamy dotyczące każdej rzeczy z osobna, może zmęczyć człowieka. Ale już większość za mną i jak obiecałam dzielę się rezultatami.

Po pierwsze ani razu od momentu porzucenia pracy nie żałuję swojej decyzji. Oczywiście przemyślałam wszelkie za i przeciw, oraz rozważyłam kwestie finansowe pozwalające mi na taki ruch i doszłam do wniosku, że to najwyższy czas pożegnać się z pracą, która nie przynosi mi satysfakcji. Mam teraz sporo czasu na poszukiwania i… spełnienie od dawna zamierzonych wakacyjnych planów, ale o tym innym razem.

Dziś miało być o garderobie 🙂

Moje porządki w szafie miałam skontrastować z pomysłem autorki bloga simplicite.pl capsule wardrobe (siedem ubrań w siedem dni). Szczegóły znajdziecie pod adresem: http://simplicite.pl/7-ubran-w-7-dni/.

Generalnie autorka bloga znudzona i zmęczona codziennym dylematem chyba większości kobiet: „co założyć?”, stojąc przed szafą wypchaną ubraniami zaczęła szukać pomysłu jak zmodyfikować swoją garderobę żeby do takich sytuacji nie dochodziło. Na blogach: Greater than rubies i Minimalnat znalazła pomysł capsule wardrobe i zmodyfikowała go na własne potrzeby.

Zasada jest prosta: na początku tygodnia wybiera ze swojej szafy siedem rzeczy – w tym buty, i przez kolejnych siedem dni tylko z tych ubrań komponuje swoje codzienne kreacje. (Dodatkowo dobiera bieliznę i dodatki). Jak do tej pory jej pomysł się sprawdza i autorka cieszy się zarówno dodatkowym czasem, którego nie musi poświęcać na codzienne ślęczenie przed szafą, jak również popularnością wprowadzonego w życie pomysłu.

Na początku uznałam pomysł za fantastyczny ale już chwilę potem doszłam do wniosku, że pomysł nie sprawdzi się w moim przypadku, gdyż ja chcę się pozbyć większości ubrań w myśl zasady upraszczania a pomysł capsule wardrobe to właściwie znowu wielka szafa tylko podzielona na cotygodniowe cykle. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Uznałam, że pomysł wcale nie jest zły tylko muszę go dostosować do mojej sytuacji. Moim założeniem było „uproszczenie” szafy do rzeczy niezbędnych ale to niosło za sobą zagrożenie, że w tym szale pozbędę się rzeczy, których później będę potrzebować i co gorsza będę przez to żałować że się ich pozbyłam. A uproszczenie miało nieść uwolnienie a nie zadręczanie się pochopnymi decyzjami z przeszłości – nawet jeśli miały dotyczyć tak prozaicznych rzeczy jak ubrania.

Odniosłam więc, zmodyfikowany już pomysł autorki bloga do siebie i postanowiłam, że zostawię tyle rzeczy by wystarczyły mi na dwa tygodnie swobodnej zmiany garderoby ale nie dłużej. Zasada dotyczyła przede wszystkim skompletowania „dolnej” partii garderoby: spodni, spódnic, spodenek i sukienek, ale tylko tych na codzienne wyjścia. Kreacji „od święta” nie brałam pod uwagę. (Sukienek „od święta” mam kilka, których faktycznie na zmianę używam więc zostawiłam z nich prawie wszystkie [poza zniszczonymi] – to także rozwiązało mój problem wyjść okolicznościowych).

Trochę się obawiałam, że będę miała problem z wyborem rzeczy do odstrzału gdyż nie raz sprzątając szafę odkładałam jakieś ubrania, które nie spełniały moich oczekiwań po czym, po jakimś czasie do nich wracałam oczywiście zauważając po raz kolejny, że w kwestii spełniania oczekiwań niewiele się zmieniło 🙂

Dokładnie bałam się tego, ze w ferworze wielkich porządków pozbędę się rzeczy, które powinnam była zostawić w zamian za te, które w szafie zostawię i po ich oddaniu stanę przed zminimalizowaną szafą i uznam, że nie mam się w co ubrać. Żeby tego uniknąć zrobiłam kilka założeń:

1.) Wybrałam kolory – od momentu kiedy zaczęłam samodzielnie wybierać sobie kreacje już trochę czasu minęło i mniej więcej wiem jakich kolorów, fasonów i materiałów w swojej szafie oczekuję: w jakich dobrze się czuje na co dzień, pasują do mojego stylu życia i w jakich dobrze wyglądam;

2.) Zrobiłam kilka wstępnych kreacji – w tym punkcie chodzi mi głównie o to żeby nie wpaść w pułapkę pozostawienia rzeczy które nam się podobają czy to ze względu na kolor, fason czy przywiązanie ale zestawione ze sobą w żaden sposób nie współgrają i ze względu na ich różnoraki charakter bardzo trudno je później ze sobą zestawić przez co znowu: nie mamy się w co ubrać;

3.) Konsultacje – to odnoszę do rzeczy, co do których nie mogłam samodzielnie dokonać wyboru, bo „mimo, że grubo w nich wyglądam, przecież są takie ładne” albo „wiem, że ten obcas już prawie odpadł ale ja je tak lubię” 😉 Tu na pomoc przychodził mi mój drogi chłopak – jego moc spojrzenia, kruszyła ostatnią słabość w moim sercu i ubrania lądowały na właściwej stercie – czasem się litował 🙂 O konsultację można poprosić właściwie każdego znajomego, najlepiej bliską (ale raczej stanowczą) koleżankę.

I tak po dwutygodniowych niemalże namysłach i sortowaniach jestem lżejsza o o jakieś 3/4 dotychczasowej garderoby i muszę Wam się przyznać drogie Panie, że dużo łatwiej jest mi dobrać odpowiednie kreacje. Po pierwsze nie muszę codziennie przerzucać sterty ubrań, a po drugie dobre skomponowanie pozwala mi na szybkie dopasowanie rzeczy do siebie.

Poniżej krótki spis z natury wybranych elementów:

– 2 pary jeansów, 1 para „skórzanych” spodni,

– 3 pary spodenek,

– 3 pary różnych spodni materiałowych,

– 1 zwykła sukienka, 1 długa spódnica,

– 2 ciepłe swetry,

– 3 długie rozpinane swetry, 2 narzutki,

– 2 eleganckie bluzki,

– kilka zwykłych cienkich sweterków,

– kilka różnych bluzeczek,

– 1 „skórzana” kurteczka, 1 elegancki płaszczyk, 1 zimowa kurtka, 1 ciepły płaszczyk na zmianę.

Poza wymienionymi, na specjalne okazje zostawiłam kilka wspomnianych wcześniej eleganckich sukienek oraz 2 zestawy piżamowe. Poza tym oczywiście bielizna, 4 różne torebki i kilka dodatków. Co do butów: nie miałam ich wiele, więc pozbyłam się tylko tych zniszczonych żeby zostało mi chociaż po jednej parze na każdą okazję.

To tyle z mojej strony. Odświeżanie szafy zdecydowanie na plus 🙂

Powodzenia w Waszych wiosennych porządkach garderoby życzę ja,

KulturalnaKobieta

a więcej i fajnie o capsule wardrobe znajdziecie również tutaj:

http://jestemszczesliwa.pl/capsule-wardrobe-szafa-pigulce/

2 thoughts on “Szafa w pigułce

  1. Świetnie! Koniecznie napisz jak Ci się żyje z nową szafą! Ja jestem szczęśliwa, kiedy rano mam do wyboru 2-3 bluzki, które bardzo lubię, a nie 30 które „mogą być”. Trzymam kciuki, żeby masa nie wróciła do szafy i żeby wyprzedaże Cię nie kusiły

    Polubienie

  2. Dziękuję za wsparcie! Masa już została przekazana jako pomoc w dobre ręce i mam nadzieję, że żyje dziś swoim nowym życiem 🙂 Ja natomiast czuję się dużo „lżejsza” i nie żałuję żadnej z oddanych rzeczy. Co do wyprzedaży: jak dotąd raczej nie miałam problemów z nadmiernym kupowaniem ale na wszelki wypadek przyjęłam założenie „rzecz za rzecz” i co najmniej tydzień leżakowania w mojej głowie pomysłu nowego zakupu. Dziękuję, że podzieliłaś się opinią i również trzymam kciuki za powodzenie Twoich planów. Gdybyś miała w przyszłości chwilę i chęć podziel się proszę informacją jak długo służy Ci już szafa w pigułce i czy miewałaś krytyczne momenty? 🙂

    Polubienie

Dodaj komentarz